![]() |
Miasto było skąpane w promieniach wczesnoletniego słońca,
kiedy podchodziliśmy pod górę. Szliśmy niespiesznie, dużo rozmawialiśmy,
śmialiśmy się a Jan opowiadał nam historię wszystkich mijanych miejsc.
Jak to Jan, który wie wszystko.
Szliśmy pewnie z dobre pół godziny, zanim zobaczyliśmy
tablicę pamięci na ratuszu, ładną, ale skromną. Na niej nazwiska, o ile mnie
pamięć nie myli, sześciu żydowskich rodzin.
![]() |
Zniesmaczony Jan słucha kornelowego paplania |
Ale nie po to tam przyszliśmy. Jan prowadzi nas gdzie
indziej, trochę na bok, na prawą stronę ratusza. Tam stoi pomnik z jasnego
piaskowca, nieco może patetyczny, ale całkiem ładny – oto święty Sebastian*,
który mężnie oddaje swoje życie za Chrystusa. Wielokrotnie przebity strzałami,
ze wzrokiem utkwionym w niebo. Semper
Fidelis.
A pod Sebastianem*, na cokole wyryto napis – poległym 1939 –
45.
A pod nami leniwe miasto, niedzielne popołudnie, kto mógł,
pojechał na kawę do Monachium.
Natomiast w oddali,
jak się dobrze przyjrzeć, widać białą bramę, bliźniacze wieże, puste, surowe,
nienaturalne i wynaturzone. Za nią plac apelowy, a po prawej stronie równie
biały budynek. Wejście. Przybycie.
![]() |
KZ Dachau - Plac apelowy |
Za nim Bunkier, miejsce, przed którym drżeli wszyscy
mieszkańcy tego miejsca w latach wspomnianych na pomniku.
A po lewej baraki. Mieszkania. W latach powojennych, aż do
lat 60 Dachau Siedlung Ost. Osiedlali się tam (jak i w bezpośredniej okolicy)
„przesiedleńcy” ze wschodu. Stąd ulice o swojsko brzmiących nazwach – gdańska
czy wrocławska.
To miejsce przypomina jakąś tragikomiczną historyczna farsę,
gdzie traumy katów i katowanych splotły się ze sobą tak bardzo, że nawet
Aleksander nie miałby pojęcia, jak ten węzeł rozplątać. Można się wściekać,
interpretować, doszukiwać znaczeń, tworzyć niestworzone historie. Albo po
prostu zatrzymać się, zadumać, zajrzeć do trzech kaplic różnych wyznań.
A w każdej z nich pomodlić się o to, co w samym muzeum jest
powtarzane co krok:
„Nigdy więcej”.
![]() |
KZ Dachau - Świątynie |
P.S. Specjalnie podziękowanie, przy okazji tej notki,
wędruje naturalnie w kierunku Człowieka, o Najbardziej Pospolitym Nazwisku,
który przy okazji jest najbardziej niezwykłym, mądrym i pozytywnym człowiekiem
jakiego znam. Howgh i laczek na zachętę!
A poniżej jeszcze krótka galeria:
![]() |
Napis na cokole: "Umarłym ku chwale, żywym jako wyrzut sumienia" |
* w pierwotnej notce zwany przez kornelową indolencję św. Szczepanem. Po ultraszybkiej janowej interwencji poprawiono na wersję zgodną ze stanem faktycznym.
tekst: Kornel
zdjęcia: Ewa/Kornel
tekst: Kornel
zdjęcia: Ewa/Kornel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz