wtorek, 1 lipca 2014

Historia pewnego przypadku


Że życiem przypadek czasem tylko rządzi i nie ma co za bardzo planować następnych wydarzeń przekonywaliśmy się już nie raz. Tak było z wyjazdem z Polski, z podróżami, z naszym potem czy też zakupem roweru. I z Birmą też. Bo to o niej mowa. Po godzinnej dyskusji (nazwę tę wymianę zdań tak ładnie) nad półką z przewodnikami i nieco innym zdaniu na temat tego, gdzie następny wyjazd ma się odbyć stwierdziłam, że biorę pierwszy z brzegu kolorowy przewodnik i jeśli tam pory deszczowej nie ma to tam jedziemy. I na Birmę padło.