piątek, 19 grudnia 2014

GALERIA - Jezioro Titikaka

Dzisiajtylko - lub aż - nowa galeria! Życzymy przyjemnego oglądania, oraz zapraszamy do naszej Picasy!

Zdjęcia: Ewa i Kornel 
Obróbka zdjęć: Ewa

czwartek, 4 grudnia 2014

Demon i mrówki


Mozolnie, krok za krokiem posuwamy się ścieżynką w parku narodowym Manu. Jest gorąco. Jest duszno. Wtem pojawia się malutka polanka, choć to chyba zbyt dumna nazwa dla tych dwóch metrów kwadratowych na krzyż. Na ziemi pojedyncze, malutkie żółte kwiatki, a na środku przerzedzenia niepozorne, jak na dżunglę wręcz miniaturowe drzewko. Mieszkanie demona – z błyskiem w oku mówi nasz przewodnik.

środa, 26 listopada 2014

2 światy na końcu świata, czyli Wyspy Galapagos





Notka będzie krótka. Bo miejsca tego nie trzeba chyba „reklamować” słowem. Wystarczą zdjęcia. I właśnie ich pierwsza odsłonę postanowiliśmy Wam dostarczyć. A dlaczego dwa światy? Bo wyspy te składają się z tego, co nad ziemią – kilkusetletnich żółwi czy też fok, które nie boja się człowieka i radośnie wylegują się na ławkach w porcie, iguan lezących bezczelnie na środku drogi, omijane przez nieliczne samochody. Jest też świat podwodny – rekiny młoty, żółwie, ogromne ryby i piękne formacje stworzone z wulkanicznej lawy. 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Na miejsce skarpetek prezentują – na miejsce pierogów




Ewa zjadła pierożkas (Iguazu, Argentyna)

Z racji kolejnego już niestety roku, w którym święto poznańskiego rogala muszę spędzać na emigracji, postanowiłam napisać o… cieście z nadzieniem. I to w kontekście nie Świętego Marcina i specjału sprzedawanego z tej okazji, ale pierogów i ich odmian, które to ciastem i nadzieniem różnią sią bardzo, w zależności, gdzie się je chce spożyć. 

środa, 1 października 2014

Święty Sebastian*.




Miasto było skąpane w promieniach wczesnoletniego słońca, kiedy podchodziliśmy pod górę. Szliśmy niespiesznie, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się a Jan opowiadał nam historię wszystkich mijanych miejsc.

Jak to Jan, który wie wszystko. 

Szliśmy pewnie z dobre pół godziny, zanim zobaczyliśmy tablicę pamięci na ratuszu, ładną, ale skromną. Na niej nazwiska, o ile mnie pamięć nie myli, sześciu żydowskich rodzin.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Precz z komuną, czyli poznańska „alfa” w wersji ikeowskiej.




Cheers!


Ci, którzy nas znają i wiedzą, że wybierając cel podróży kierujemy się nie tylko walorami przyrodniczymi, ale też staramy się w każdym miejscu zobaczyć kilka zabytków architektury. Prześledziliśmy wiec jak daleko sięgały sidła starożytnego Rzymu na całym świecie, byliśmy w świątyniach bodajże wszystkich możliwych głównych wyznań i porównywaliśmy style architektoniczne wielu wieków ludzkiej historii.

wtorek, 1 lipca 2014

Historia pewnego przypadku


Że życiem przypadek czasem tylko rządzi i nie ma co za bardzo planować następnych wydarzeń przekonywaliśmy się już nie raz. Tak było z wyjazdem z Polski, z podróżami, z naszym potem czy też zakupem roweru. I z Birmą też. Bo to o niej mowa. Po godzinnej dyskusji (nazwę tę wymianę zdań tak ładnie) nad półką z przewodnikami i nieco innym zdaniu na temat tego, gdzie następny wyjazd ma się odbyć stwierdziłam, że biorę pierwszy z brzegu kolorowy przewodnik i jeśli tam pory deszczowej nie ma to tam jedziemy. I na Birmę padło. 

poniedziałek, 26 maja 2014

Wspomnienie.


Ulica zwana Prostą, Damaszek
Kiedy człowiek wraca myślą do miejsc, które odwiedził, znajduje zazwyczaj jedynie miły ślad, wspomnienie szczęścia. Drink z palemką, pyszny kebab z Latakii, w tej uliczce tam trzeciej w prawo od rynku a potem w lewo dwadzieścia metrów od pana z lodem.

Te myślowe ślady, wyobrażenie świata, który był, bywają ucieczką przed nudą, szarością codzienności. Są mentalnym paliwem, które napędza nas na co dzień. Przynajmniej zazwyczaj. Bo czasem, z rzadka, jeśli ma się szczęście, stają się one jedynym świadectwem istnienia pewnych miejsc, miast i ludzi, których już nie ma, których losu nie sposób odgadnąć. 

sobota, 10 maja 2014

Rower, Ząb i Sabaki.




Siedzę właśnie u stomatologa, bo muszę naprawić mój ząb. Ząb od jakiegoś czasu nadszarpnięty zębem czasu, ale został doprawiony w trakcie naszego ostatniego pobytu w Armenii, kiedy nowopoznani koledzy rzucili mi na głowę kask rowerowy – czyt. próbowali mi go założyć. I to właśnie o mieszkańcach tej części Azji będzie mowa. 

piątek, 2 maja 2014

Inszallahobusy i inne środki służące do przemieszczania się


Wydaje się proste i oczywiste – transport to dla nas pociąg ( i tu mamy do odróżnienia osobowy,  IC i TLK – Tandente Linie Kolejowe), potem jest autobus – swoja drogą w miastach jeszcze jako tako ale prawie zapomniany jako długodystansowy sposób komunikacji, przynajmniej w Polsce. I to chyba wszystko z publicznego transportu, prawda? A jak podróżują inni?


sobota, 19 kwietnia 2014

Nietypowo, bo smakowo




Temat faktycznie dość dziwny, bo nasz blog blogiem kulinarnym nie ma być, a mianowicie KAWA. Stwierdziłam jednak, że co kraj to kawa, a wiec pasuje! Ten bowiem napój jest czymś wyjątkowym i w wielu miejscach jego przyrządzanie jest niezwykłym rytuałem. A że my oboje jesteśmy wielbicielami dobrej kawy…




Birma – reklama Coffemix

wtorek, 8 kwietnia 2014

Bieda




 Kiedy człowiek przylatuje do jednego z najbiedniejszych krajów świata, stara się do tego jakoś psychicznie przygotować. Wyobraża sobie masy żebraków na ulicach, wygłodniałe dzieci z wielkimi brzuchami, które w desperackiej próbie odwrócenia niefortunnego losu wyciągają rękę do Przybysza z Zachodu. 


Zastanawia się wręcz nad moralną stroną jego decyzji o podróży w ten akurat zakątek wszechświata, gdzie ogrom beznadziei wydaje się nie mieć dna. 

wtorek, 18 marca 2014

Na miejsce skarpetek – startujemy!



Kochani,

Założyliśmy tego bloga, bo chcemy podzielić się z Wami naszą radością podróżowania. To radość czasem trudna, wręcz przygnębiająca, ale nieustannie fascynująca. 

To nie będzie jednak klasyczny dziennik, katalog zabytków, czy pomnik próżności*. My zapraszamy Was, byście usiedli z nami na brzegu kanału w Hoi An i podyskutowali z nami na temat dzisiejszej ekonomii. 

Przyjdźcie do nas i zapalcie szisze z pół-Holendrem pół-Beduinem, który rozmawia ze swoim arabskim przyjacielem na temat religii. 
Poczujcie się jak konkwistadorzy, obserwując ptaki przy Czarcim Gardle na pograniczu argentyńsko-brazylijskim, jednocześnie zastanawiając się nad ustrojem słynnych misji.
Albo, jak w najbliższych dniach będzie nam to dane, zobaczcie świat oczami Orwella w Birmie.
Proponujemy Wam, więc nie podróż w głąb nieznanych krain, ale w samych siebie. W literaturę, w sztukę, w piękno. Proponujemy Wam myśli „na miejsce skarpetek”.

Pewnie byście nie zapytali, ale najpierw opowiemy Wam i tak, jak z nazwą tego bloga było.
Z racji mojego (Kornela) zapominalstwa, zawsze czytam Ewie listę do spakowania. Daje mi to złudne poczucie kontroli nad tym, co się stanie podczas podróży, czuję się przez to bezpieczny i przygotowany na wszystko. Przy tej okazji moja Ukochana często nie szczędzi mi słów krytyki. Tak było i tym razem, kiedy usłyszała, że mam zamiar zabrać 5 par skarpetek do Birmy. Po krótkim, acz oratoryjnie pięknym i cudownie sarkastycznym komentarzu postanowiłem liczbę tą zredukować do trzech, jednocześnie zwiększając ilość innej części męskiej bielizny do 9. A na pytanie mojej kompletnie zszokowanej małżonki, dlaczego tak, odparłem bezczelnie – no bo mam miejsce po skarpetkach.

Ostatecznie zamiast skarpetek poleciał z nami nasz Włoch, Terzani, w postaci książki „Listy przeciwko wojnie”. Zostawiliśmy coś zwykłego, codziennego i niepotrzebnego, zastępując to czymś innym, pięknym i mądrym. To samo, mamy nadzieję, zaprezentujemy Wam tutaj, dając możliwość pozbycia się kilku par skarpetek na miejsce naszych krótkich felietonów.

Tiziano nie przebijemy, choć mamy nadzieję, że patrzy na nas z chmurki numer siedem i nam trochę kibicuje.


Ewa i Kornel

Wiedeń – Bangkok - Yangon

*choć selfik** kiedyś na pewno się zdarzy. W imię zasad.

**Podobno polska nazwa to samojebka. Po międzymordziu jest to bezsprzecznie najlepsze tłumaczenie angielskiego wyrazu.