Notka będzie krótka. Bo miejsca
tego nie trzeba chyba „reklamować” słowem. Wystarczą zdjęcia. I właśnie ich
pierwsza odsłonę postanowiliśmy Wam dostarczyć. A dlaczego dwa światy? Bo wyspy
te składają się z tego, co nad ziemią – kilkusetletnich żółwi czy też fok, które
nie boja się człowieka i radośnie wylegują się na ławkach w porcie, iguan lezących
bezczelnie na środku drogi, omijane przez nieliczne samochody. Jest też świat
podwodny – rekiny młoty, żółwie, ogromne ryby i piękne formacje stworzone z
wulkanicznej lawy.
Oba światy łączy niemal mistyczna
cisza, prastary spokój, praktycznie nieznany w naszych rozwrzeszczanych,
szybkich miastach. Taki żółw potrzebuje, na ten przykład, sporo czasu, by ruszyć
się z miejsca na miejsce. One mają też ciekawy, dla nas trochę absurdalny
sposób rozwiązywania konfliktów – stają naprzeciw siebie, wyciągają szyję jak
tylko najwyżej mogą. Wygrywa ten, kogo głowa jest wyższa. Bez rozlewu krwi, bez
krzyku. Ale jakże inaczej praktycznie niezniszczalne istoty mają ze sobą
walczyć?
To inny, prastary, niezrozumiały i
piękny świat. Tak piękny i tak dziwny, że jeśli tam się wybierzecie, nierzadko
zwątpicie w znany nam porządek. Problemy wielkich staną się problemami
maluczkich, a Wy, choć na chwilę, staniecie się stoickim żółwiem.
Dobrze, że istnieje – jeszcze –
choć jedno takie miejsce na świecie.
tekst: Ewa/Kornel
zdjęcia: Ewa/Kornel
Bardzo dobrze powiedziane - tego miejsca nie trzeba reklamować słowem :) Zdjęcia są cudowne, wszystko wydaje się być takie spokojne i można się rozmarzyć o wakacjach w takim miejscu.. :)
OdpowiedzUsuń