wtorek, 5 sierpnia 2014

Precz z komuną, czyli poznańska „alfa” w wersji ikeowskiej.




Cheers!


Ci, którzy nas znają i wiedzą, że wybierając cel podróży kierujemy się nie tylko walorami przyrodniczymi, ale też staramy się w każdym miejscu zobaczyć kilka zabytków architektury. Prześledziliśmy wiec jak daleko sięgały sidła starożytnego Rzymu na całym świecie, byliśmy w świątyniach bodajże wszystkich możliwych głównych wyznań i porównywaliśmy style architektoniczne wielu wieków ludzkiej historii.


Sztokholm - ten ładny

Oboje jesteśmy też fetyszystami wszystkiego, co stare. Tylko nie mam tu na myśli piramid egipskich ale rozpadające się fabryki w czeskich górach, kościół w Gubinie, na dziedzińcu którego rosną dorodne drzewa czy też postindustrialne miasteczko w rumuńskich Fogaraszach albo armeńskich pogórzach.

Ale dzisiaj nie tym mowa, tylko o czasach słusznie minionych i radosnym tępieniu wszystkiego, co z tym związane. Zacznę od mojego (prawie) rodzinnego Poznania. Dla tych, którzy miasta nie znają – na głównej ulicy centrum miasta stoi pięć wież wysokości 12 pięter - kształtu i uroku pudełka zapałek. Bądźmy szczerzy - takie budynki jak  5 poznańskich wież w środku miasta raczej nie może się podobać*. Co więcej, zarówno w Polsce jak i w mojej nowej Ojczyźnie spotykam się często z opinią, że to tylko w naszych postkomunistycznych krajach znajduje się takowe pamiątki Gierka wczesnego, średniego jak i późnego. Otóż moi drodzy czytelnicy – nie, nie macie racji. W moim krótkim życiu udało się już na kilka takich kwiatków natknąć.

I tak – w pięknym mieście Norymberga, w samym sercu zabytkowej starówki stoi piękny klocek.
A wiecie, gdzie jest najdłuższa na świecie tzw. wielka płyta? Nie, nie w Polsce, nie w Rumuni i nie we wschodnich Niemczech, tylko we Włoszech… i muszę przyznać, że jest miejscem wyjątkowo obrzydliwym.


Nowoczesny, funkcjonalny, komunalny?

Podobne uczucie mam wobec dużej części odwiedzonego przez nas miesiąc temu Sztokholmu. Miasto urocze, starówka przepiękna a koło głównego dworca stoi piękny budynek w charakterystycznym niebieskim szkle, również nasuwający oczywiste skojarzenie. Tutejsze hotele znanych sieci są wybitnie paskudnymi LEGO, a na jednej z głównych ulic stoi Alfa. Tak, nasza rodzima, kochana Alfa w całej swej prostopadłościanowości.

Nie wiem, czy Szwedzi dorabiają do tego teorie i mówią, że te budynki są wytworem ikeowkiej myśli technicznej**. Mam jednak wrażenie, ze mieszkańcy się tego nie wstydzą. Nie ma się w końcu co oszukiwać – taki system budowy jest ekonomiczny, ustawny i oszczędnie wykorzystuje miejsce do zabudowy. Ludzie gdzieś mieszkać muszą i musieli, wielkie osiedla powstały i są domem dla zapewne połowy osób, które ten artykuł czyta.

Czy musimy z tym koniecznie walczyć i wyburzać PKiN w Warszawie i zrównywać z ziemią wszystkie blokowiska – nie wiem. Na pewno jednak nie mówmy, ze są nie tylko w naszym Państwie. Nie są. Wierzcie mi – nie są.






Parę ładniejszych miejsc - na poprawę humoru
* choć jedna fankę tego zabytki stolicy Wielkopolski znam (przepraszam Magda – musiałam)
**Szwedzi nie – my tak ;) (dop. Kornel)

Tekst: Ewa
Zdjęcia: Ewa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz